Nasze życie straciło swój rytm, zostaliśmy wyrwani z codziennych rytuałów. Życie nasze i naszych rodzin zamknięte jest w czterech ścianach. To tutaj większość z nas ostatnio pracuje, spędza wolny czas i zajmuje się dziećmi. Zamknięte na czas epidemii koronawirusa szkoły przenoszą się w domowe zacisza. Zajęcia online, przesyłane drogą elektroniczną zadania czy prace do wykonania to teraz rzeczywistość każdego ucznia i rodzica. Do tej pory dom był przecież miejscem odpoczynku i spędzania wolnego czasu. Dla wielu rodziców to trudny okres.
A jaki związek ma koronawirus z opieką nad dzieckiem?
Opieka nad dzieckiem może być bardzo wyczerpująca, a nasze dotychczasowe życie nie jest już takie jak sprzed kilku tygodni. Może nadejść taki moment, kiedy wykończony rodzic po prostu ma dość.
Kiedy pracownik firmy ma dość swojej pracy, jest przemęczony czy znużony, mówi się czasem, że „się wypalił”. Czy podobny stan można osiągnąć w obszarze stałej opieki nad dziećmi? Okazuje się, że tak. Termin wypalenia rodzicielskiego zaczął pojawiać się na tyle często, że można znaleźć już pierwsze publikacje naukowe badające to zjawisko. Wyodrębniono trzy elementy charakteryzujące wypalenie rodzicielskie: wyczerpanie psychofizyczne, nieefektywność, dystans emocjonalny.
Skąd to wypalenie ?
1. Potrzeby- koncentrujemy się na zaspokajaniu potrzeb, zarówno tych dziecięcych, jak i rodzicielskich. Troskliwi opiekunowie, wyczuleni na potrzeby dzieci, starają się stale reagować na nie, co w konsekwencji bywa mocno wyczerpujące i niestety zaburza zaspokajanie własnych potrzeb. Rodzic, który zaniedba własne potrzeby, może mieć kłopot z reagowaniem na potrzeby dziecka, a narastające zmęczenie przybliża go do całkowitego znużenia swoją rolą.
2. Osamotnienie- W naszych realiach do niedawna wsparciem były rodziny wielopokoleniowe – młodzi rodzice mogli liczyć na pomoc dziadków czy dalszej rodziny. Teraz, gdy młodzi rozjeżdżają się po świecie, a dziadkowie długo są aktywni zawodowo, trudno stworzyć swoją silną grupę wsparcia. Obecnie w sytuacji #zostańwdomu jesteśmy zdani sami na siebie.
3. Wysokie wymagania społeczne- Panujące stygmatyzujące przekonanie, że „siedzenie w domu” ma wyglądać „w określony”: czysty dom, czyste i zadbane dzieci, ugotowany obiad, zakupy, pranie, no i zadowolony rodzic. Rodzicom (niestety mam na myśli głownie kobiety), którym nie udaje się sprostać tym wymaganiom, często mierzą się z silną frustracją, mają poczucie źle wypełnianej roli, czują, że zawodzą, że coś z nimi jest nie tak, że są nieudolni. A to prosta droga do głębokiego kryzysu.
Dbanie o swoją równowagę to nie egoizm!
… to troska! Aby mieć siłę i energię do opieki nad dzieckiem, trzeba koniecznie zadbać o siebie i swoje potrzeby. I podobnie jak w innych dziedzinach życia warto celebrować regularną praktykę „ładowania akumulatorów” i nie doprowadzać do skrajnego wyczerpania. A jak się tym zająć?
Jak zachować równowagę:
1. Work–life balance
Choć wypalenie zarezerwowane było do tej pory dla sfery zawodowej, to jednak nietrudno zauważyć, że całodniowa opieka nad dzieckiem jest czymś bardzo podobnym do pełnoetatowej pracy. Niezależnie od tego jak bardzo kochamy swoje dzieci, stałe przebywanie z dzieckiem może być bardzo wyczerpujące. Starajmy się pamiętać, że jesteśmy nie tylko pracownikami, opiekunami swoich dzieci, ale również przyjmujemy inne role w życiu społecznym.
2. Odpuszczanie
A może by tak nie być perfekcyjnym rodzicem? Czy naprawdę niezbędne jest robienie tych wszystkich rzeczy, które wydają się nieodzowne? Dla wielu osób idealnie czysty dom, zadbana kuchnia i zbilansowana codzienna dieta są tak oczywiste jak to, że co rano trzeba wstać i zorganizować dziecku rozwijające i kreatywne zajęcia. Prędzej czy później pojawia się kryzys, kielich goryczy przepełnia się i następuje wybuch… A może jednak w trosce o siebie warto trochę odpuścić. Można ugotować obiad na kilka dni, zyskując dzięki temu w jednym dniu trochę wolnego czasu, albo raz na jakiś czas zignorować bałagan w pokoju i mimo to usiąść z książką i kawą i zrobić coś dla siebie. Odpuszczanie to trudna sztuka, ale można się jej nauczyć. Szczególnie teraz, kiedy nasze życie toczy się w czterech ścianach, nauczmy się odpuszczać!
3. Krąg wsparcia
Rozmowy z rodzicami dzieci w podobnym wieku potrafią przynieść zadziwiającą ulgę. Konfrontacja z podobnymi wyzwaniami i sytuacjami często przynosi odkrywcze stwierdzenie: „Nie tylko ja czuję się czasem przeciążony!”. Rozmowy o codziennych bolączkach, wyzwaniach i kłopotach to nie tylko „wylewanie żalów”. To także możliwość spojrzenia na swoją sytuację z innej perspektywy i uniknięcie przekonania, że to ze mną jest coś nie tak, że sobie nie radzę. Rodzicom przebywanie w większym kręgu daje poczucie przynależności do większej wspólnoty, połączonej doświadczeniem i podobnymi problemami dnia codziennego. Chodź nie możemy spotykać się, spróbujmy podtrzymywać znajomości drogą telefoniczną, przez social-media.
4. Prośba o pomoc i delegowanie zadań
Warto przełamać opór i poprosić o pomoc! Ważne jest jednak, by kierować swoje prośby do właściwych osób i we właściwy sposób – jasno komunikując, czego potrzebujemy. Partner, choć często bardzo wspierający i zaangażowany, nie zawsze domyśli się, jaki sposób pomocy jest dla nas najbardziej pożądany.
5. Troska o swoje potrzeby
Troska o własne potrzeby, dostrzeganie ich i zaopiekowanie się nimi dają rodzicowi siłę do dbania o potrzeby dziecka. Warto uświadomić sobie, że ładowanie własnych baterii to przede wszystkim inwestycja w dobro całej rodziny. Przy odrobinie dobrej woli i wzajemnym szacunku można znaleźć odpowiednie strategie na realizację różnych działań. I tu znów niezwykle ważna jest jasna, autentyczna komunikacja między członkami rodziny.
Wypalenie rodzicielskie może dotykać zarówno matek, jak i ojców, bycie rodzicem bywa po prostu bardzo wyczerpujące. Zatroszczenie się o siebie i swoje potrzeby to inwestycja w przyszłość naszych dzieci – to budowanie w nich wzorca szczęśliwych ludzi: odpowiedzialnych rodziców i troskliwych partnerów.
Dbajcie o siebie w tym szczególnym czasie !!!